- Ech.

-Mnie to mówisz? - wysapałem i zacząłem ćwiczyć oddech ibuki. -Nie mam zielonego pojęcia.

- Ta zabawa nie ma sensu. Nie dogonisz mnie. Inne sugestie?

-Nie...zdą...żyłem... - wydyszałem.

- Nie krzyknąłeś berek, nie liczy się! - zaśmiała się, uciekając.

No i zostałem daleko w tyle. Nie przestałem jednak biec, tylko okrążyłem ją i dotknąłem jej barku.

Przyśpieszyła. Przecież jest szybsiejsza (tak, szybsiejsza). Jako księżniczka ma więcej szybkości. No, nie dorówna jej.

Pobiegłem za nią. Wyciągnąłem łapę, aby ją dotknąć, ale równocześnie zwolniłem, więc nie dałem rady. Przyspieszyłem, tym razem prawie ją łapiąc.

- Ja. Berek! - powiedziała i zaczęła uciekać.

-A, okej. Grałem już kiedyś w takie coś, tylko inaczej się nazywało i mieliśmy sobie odebrać taką małą rzecz. Kto zaczyna?