Shiraberu

Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wątki - Shura

Strony: [1]
1
Opowiadania / Opowiadania Shury
« dnia: Czerwiec 24, 2014, 20:30:46 »
Pierwsze opowiadanie,jakie tu dodam,jest dość długie i jeszcze niedopracowane,więc proszę o wyrozumiałość.Pragnę również zastrzec sobie wszystkie prawa do tego tekstu,więc nielegalne kopiowanie i zmienianie go bez mojej zgody może być lub będzie karane.

Dzień, w którym wszystko się zaczęło
Jak to jest być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie? Tego nie wiem, ale za to mogę powiedzieć, jak to jest być jednym z większych pechowców…

Od dziecka nie miałam łatwo. Bo jak biała jak śnieg, chudziutka dziewczynka miała się odnaleźć pośród innych, normalnych dzieci? Byłam inna… i nic nie można było na to poradzić. Nigdy  nie akceptowana przez innych, a na dodatek naprawdę bardzo niezdarna. Cały czas potykałam się o własne nogi… I to nie zmieniło się nawet w liceum, choć od dłuższego czasu jestem w pierwszej klasie…

-Mira! Mirajane! – z przemyśleń nagle zbudziła mnie nauczycielka. Dość wysoka, zbliżająca się do pięćdziesiątki pani, która swoim wzrokiem po prostu zabijała… Wszyscy się jej bali, ale pomimo to, była naprawdę bardzo fajna.
-T..tak? – spytałam, ponieważ nadal nie docierało do mnie, co się stało. Wszyscy wokół zaczęli się śmiać. Jak zwykle.
-Mira, przestań proszę bujać w obłokach! To nie miejsce i czas na takie rzeczy… - zganiła mnie.
-D..dobrze. – powiedziałam zawstydzona, choć to już nie pierwszy raz. Kiedyś ktoś mi powiedział, że wyglądam uroczo, kiedy się rumienię… Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Dość wyraźny rumieniec na prawie idealnie białej skórze raczej nie wygląda dobrze, zwłaszcza że mocno podkreśla moje nieszczęsne, czerwone oczy, których większość ludzi się boi…

Po lekcjach wróciłam do domu, znajdującego się w maleńkiej wsi na terenach Wielkiej Brytanii… jak zwykle, zamknęłam się w swoim niewielkim pokoju, włączyłam laptopa i zaczęłam oglądać swoje ulubione anime, jedząc lody… I wtedy do pokoju wparował mój starszy brat, którego nie widziałam od kilku długich lat… Kurt zawsze był moim wsparciem. Ale odkąd wyjechał na studia za granicę, a potem jeszcze się ożenił… zostałam sama. Nawet moja mama mnie nie rozumiała tak jak on. Nikt mnie nie rozumiał… nawet ja. Pomimo to, byłam nawet szczęśliwa… nie miałam żadnych zmartwień, oprócz nauki, ale to mi nie przeszkadzało.
-Co tak siedzisz, mała? – spytał dość wysoki 28-latek o jasnych włosach i pięknych, niebieskich oczach…
-Kurt! Jak ja się stęskniłam! Opowiadaj, co tam u was? – odwróciłam się, wesoła.
-Ehh… u nas nic takiego… znalazłaś sobie w końcu jakieś koleżanki? – spytał ironicznie.
-Nieważne?
-Czyli nie? Mira, musisz się w końcu z kimś zakumplować! Wiesz, że nie mogę tu tak często przyjeżdżać…
-Wiem! Ale… wszyscy w szkole nie są do mnie zbyt przyjaźnie nastawieni… dziwnie na mnie patrzą, choć znają mnie od tak dawna….
-I czym się przejmujesz? Jesteś niezwykła, zazdroszczą ci!
-Tsa… mów, jak chcesz, ja swoje wiem.
-Ty nic nie wiesz, baka (głuptasie)! – powiedział i popukał mnie w głowie.   – Mam pomysł… A może chciałabyś pomieszkać trochę ze mną i z Mai? Wyrwiesz się w końcu z tej nudnej wioseczki… może w końcu kogoś poznasz!
-No nie wiem… a co na to mama? I Mai? Nie będą miały nic przeciwko? Poza tym, to strasznie daleko…
-Mai już się zgodziła. A co do mamy… heh, nie będzie miała nic do gadania. Pakuj się, jutro wyjeżdżamy.
-Jak to jutro!? A szkoła!? Przecież nie mogę się przenieść w środku roku!
-Nie martw się… zapiszę cię do szkoły w Japonii. U nas dopiero za tydzień zaczyna się rok szkolny. – uśmiechnął się.
-A..ale…
-Przecież znasz japoński.
-Niby tak, ale…
-Przestań z tym ale!
-Ok, ok… dobra, pojadę… - powiedziałam niepewnie, a Kurt wyszedł uradowany i dumny, że się zgodziłam. Dopiął swego.

Następnego dnia, spakowana i wyszykowana wyjechałam razem z bratem… Nie było mi szkoda, nie będę miała za kim tęsknić… Właściwie, to się cieszyłam. W końcu zobaczę duże miasto! A przynajmniej większe, niż malutka wieś, w której mieszkałam… mieszkało tam około 15 rodzin. To nie jest dużo…
Podróż minęła bez problemów… W Japonii byłam tylko trzy razy w życiu, a pomimo to widoki średnio mnie interesowały. Kiedy byliśmy już na miejscu, moim oczom ukazał się dość duży, piękny dom. Nie zdążyłam nawet przekroczyć progu, a już zostałam wyściskana przez Mai.

Mai jest dziewczyną, heh, właściwie kobietą, o ciemnych, dość długich włosach zawsze związanych w kucyk. Ma piękne, zmysłowe zielone oczy i długie, ciemne rzęsy. Do tego jest bardzo zgrabna i dobrze zbudowana. Mój brat ma naprawdę niezły gust…
-Mira! Jak dawno cię nie widziałam! Ale ty wyrosłaś!
-Heh… dzięki. – uśmiechnęłam się.
-Ostatnio byłaś tu chyba 4 lata temu, nie? Jak się pobraliśmy?
-T..tak, chyba tak…
-Jejku, ale się zmieniłaś! Ale z tego, co słyszę, wciąż jesteś skromna…
-Ch..chyba tak…
-Mai! Nie męcz mi tu siostry! – krzyknął Kurt, niosąc dwie z moich 4 walizek.
-Hai, hai … - powiedziała dziewczyna, po czym pocałowała Kurta kiedy ją mijał. Uśmiechnęłam się, widząc tą uroczą scenkę…

Po kilku godzinach byłam już rozpakowana w pokoju gościnnym, który znajdował się na piętrze. Od teraz to będzie mój pokój… Dość przestronne pomieszczenie z dużym, balkonowym oknem. Pod ścianą z drzwiami wychodzącymi na korytarz stoi duża, nowoczesna szafa z lustrami. Pod sąsiednią ścianą stoi ładne, równie nowoczesne biurko, obok którego znajduje się zgrabna półka na książki. W rogu pokoju jest dość duże, ale pojedyncze łóżko, przy którym znajduje się szafeczka nocna. Wszystko jest w tym samym stylu i kolorze… wszystko jest białe, a dokładniej w kolorze białej czekolady. Pomimo to, dobrze czułam się w tym pokoiku. Grunt, że przynajmniej zasłony są turkusowe… tak samo jak i narzuta, pod którą kryje się biało-turkusowa kołdra i poduszka. Dobre i tyle.

Kiedy zeszłam na dół, na stole w jadalni, która jest połączona z salonem, zobaczyłam przygotowaną kolację. Rozejrzałam się. Piękne, nowoczesne pomieszczenia z drewnianą podłogą dodawały stylu i uroku… W salonie, oprócz dużego, płaskiego telewizora, był duży, piękny kominek. Przy przeszklonym stoliku kawowym stała kanapa i dwa fotele wykonane z białej skóry, pod którymi leżał piękny, brązowy dywan… Kawałek dalej, na podeście stał wielki, czarny fortepian. W jadalni natomiast stał duży, drewniany stół, przy którym było kilka krzeseł… Nikogo jednak nie zauważyłam. Poszłam więc do kuchni. Bingo! Przy blacie stała Mai i wkrajała właśnie coś do pysznie wyglądającej sałatki… Rozejrzałam się po kuchni. Równie nowoczesna, co mój pokój, urządzona nawet w tym samym stylu… tak zresztą, jak cały dom - na biało. Tutaj jednak akcentował inny kolor. Czarny. Czarna lodówka, piekarnik, mikrofalówka i inne sprzęty kuchenne… Wszystko się zgrywało w bardzo ładną całość.
-O! Mira! Rozpakowałaś się już?
-T..tak… - odpowiedziałam, wciąż zamyślona.
-Kolacja zaraz będzie gotowa. Możesz już siadać. – powiedziała Mai i się uśmiechnęła.
Posłusznie przeszłam do jadalni, gdzie zastałam siedzącego Kurt’a, który zaczął coś wcinać. Usiadłam naprzeciwko i uśmiechnęłam się delikatnie. Po chwili weszła Mai z sałatką, postawiła ją na środku stołu i usiadła obok mnie.
-Itadakimasu (Smacznego)! – powiedziała wesoła i nałożyła sobie owej sałatki.
-D..dzięki… - powiedziałam niepewnie. Po chwili również sięgnęłam po sałatkę i nałożyłam sobie trochę, po czym próbując odłożyć miskę na miejsce, zahaczyłam o dzbanek z herbatą, wylewając wszystko na stół. Zrobiło mi się strasznie głupio, więc zerwałam się szybko, przepraszając.
-Mira, spokojnie! Nic się takiego nie stało! – próbowała pocieszyć mnie Mai, kiedy Kurt poszedł po ścierkę, wrócił i zaczął wycierać. Kiedy cała herbata zniknęła ze stołu, oświadczyłam, że nie jestem głodna… choć to nie była prawda. Poszłam szybkim krokiem na górę, potykając się po drodze na schodach. Zamknęłam drzwi od pokoju i wyszłam na balkon… zaczęłam obserwować zachód słońca.
Nawet nie wiem kiedy przestałam być sama. Obok mnie siedział właśnie Kurt i również patrzył na słońce mozolnie chowające się za horyzont. Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął i poklepał mnie po głowie.
-Stara, łajzowata Mirajane… - zaśmiał się.  – Nawet nie wiesz, jak mi cię brakowało.
-Tak… ale zawsze sprawiam same problemy… - odparłam przygnębiona.
-Przynajmniej nie jest nudno! ^^
Poprawił mi humor. Uśmiechnęłam się i go przytuliłam. Tak za nim tęskniłam…

Kolejny dzień w nowym domu… a już jutro idę do nowej szkoły. Pewnie inni zareagują na mnie, tak jak w starej szkole… pewnie znów będę popychadłem i obiektem do wyśmiewania…
Po śniadaniu Mai wyciągnęła mnie na zakupy… na początku nie chciałam z nią iść, ale po przejściu się po kilku sklepach przekonałam się do tego. Naprawdę fajnie się bawiłyśmy. Dzięki temu choć na chwilę zapomniałam o innych zmartwieniach. Po zakupach wybrałyśmy się jeszcze na lody, a potem wróciłyśmy do domu… Kurt nie był zbyt szczęśliwy, kiedy zobaczył łączny rachunek. Razem z Mai zaczęłyśmy się śmiać, a potem urządziłyśmy sobie mini pokaz mody. Bardzo miło spędziliśmy czas…

2
Norka Shury / Sypialnia Cantharis
« dnia: Maj 30, 2014, 15:02:13 »
Tutaj pokoik ma moja córeczka - Cantharis.

3
Norka Shury / Sypialnia
« dnia: Maj 30, 2014, 15:01:46 »
Tutaj sobie śpię :3

4
Norka Shury / Salon
« dnia: Maj 30, 2014, 15:01:24 »
Dość duże pomieszczenie. W lecie jest tu chłodniej, a w zimie cieplej.

5
Wilcze Profile / Shura
« dnia: Maj 27, 2014, 15:52:25 »

Imię:
Shura

Płeć:
Wadera

Wiek:
3 lata

Urodziny:
16 dzień|część IV

Stanowisko:
Samica Alfa

Armia:
KA-Królewska Armia

Charakter:
Jestem raczej miła, czasem nawet troszkę dziecinna. Lubię się śmiać, choć czasem bywam niekontaktowa. Zawsze stanę w obronie innych - nawet wrogów. Staram się być wyrozumiała i cierpliwa, ale zły dzień potrafi to zmienić... Wierność to również moja cecha. Staram się być sprawiedliwa, więc każdego traktuję na równi z innymi. Nie wywyższam się, choć czasem muszę wszystko opanować za pomocą mojej pozycji.Zawsze jestem bezinteresowna.

Zainteresowania:
Oj,wiele,wiele...

Ulubione miejsce/a:
W sumie brak.

Historia przed dołączeniem do watahy:
Dzień moich narodzin był zwykłym, wojennym dniem. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na to, że moja matka była bardzo wyczerpana po porodzie. No, może oprócz mojego ojca. Trwała wojna z sąsiednią watahą, a jak podrosłam, od razu zaczęli mnie szkolić. Przynajmniej wtedy każdy był sobie równy. Nikt nie patrzył na to, czy jestem córką pary beta czy nie. I było mi tak dobrze. Niby trwała wojna, ale nie mogłam narzekać - poczucie bezpieczeństwa, jedzenia pod dostatkiem... Po skończeniu 8 miesięcy byłam gotowa, by ruszyć do ataku. I dopiero na linii frontu zrozumiałam, że cały czas walczymy z o wiele słabszą watahą. Było w niej mniej wilków, niż u nas, a na dodatek każdy był wychudzony... Nie mogłam tak walczyć, więc w ukryciu się wycofałam. Zaraz potem usłyszałam radosne wycie mojej watahy. Mojej matce udało się zabić ich alfę. Nie cieszyłam się, ani nie byłam zanadto smutna. Wróciłam do domu. Jeszcze tej samej nocy, ktoś się do mnie zakradł. Równie młoda co ja, ale chyba bardziej doświadczona. Zaczęłyśmy walczyć, ale po dość długiej walce zmęczyłyśmy się. od początku próbowałam z nią porozmawiać, ale chyba miała mnie za wariatkę. Jednak potem się odezwała i zaczęła mówić o tym, co naprawdę myśli. Myślałyśmy podobnie. Było bardzo miło. Siddalee - tak brzmi jej imię. Zaraz po naszej rozmowie, wbiegł mój ojciec, a wadera odleciała. Po tym spotkaniu coraz częściej zaczęłam uczestniczyć w walkach, tylko po to, by móc się z nią spotykać. Co prawda, nasze walki zawsze były udawane, ale starałyśmy się, żeby wyglądały prawdziwie. Któregoś razu, Siddalee powiedziała "Stop!" i wyraziła swoją opinię na temat tej wojny przed wszystkimi wilkami. Chwilę potem spostrzegła moją alfę i wszystkich dowódców, a także moją matkę. Zauważyłam, że zabili jakąś parę wilków... To byli rodzice Siddalee. Nie można powiedzieć, że wpadła w szał, ale była zła. I smutna. Zabiła całą grupkę zabójców, w tym moją matkę. Pomimo to, nigdy nie miałam jej tego za złe. Rzadko kiedy matka się mną zajmowała, bo zawsze walczyła i była o wiele zacieklejsza od mojego ojca. W każdym bądź razie, po tym wydarzeniu wszystkie wilki się rozeszły, a po kilku dniach, razem z Siddalee, postanowiłyśmy założyć nową watahę na terenie dwóch starych. To był chyba najlepszy dzień w moim życiu.

Rodzina:
Matka zmarła, co do reszty nic nie wiem.
Przyrodnia siostra - Amethyst

Partnerstwo:
Na razie brak

Potomstwo:
Jedyna córcia Cantharis <3
Adoptowany syn Dark .______. (córcia mnie zmusiła)
To nie jaaa! To był wróżbita Maciej! o:

Reiginy:
500

Moce:
1.Nieśmiertelność ~Nie zabija mnie starość i nie zmienia się mój wygląd, jestem również  prawie całkiem odporna na rany i ciosy, choć od bardzo poważnych ran mogę umrzeć.
2.Shikotsumyaku ~Dzięki tej mocy mogę panować nad swoimi kośćmi.  http://pl.naruto.wikia.com/wiki/Shikotsumyaku  NIE KOPIOWAĆ!
3.Łuk Ucieleśnienia ~Magia ta pozwala mi materializować cokolwiek sobie wyobrażę.
4.Łuk Czasu ~Magia ta pozwala mi kontrolować czas, ale tylko na rzeczy nieożywione, np. mogę coś zniszczyć postarzając to.
5.Klonowanie ~Ta umiejętność pozwala być w dwóch lub kilku miejscach na raz.
6.Panowanie nad dźwiękiem ~Mogę panować nad głośnością, częstotliwością, czasem trwania i barwą dźwięków. Mogę również decydować, kto co usłyszy, słyszeć myśli i tworzyć dźwięki. NIE KOPIOWAĆ!
7.Chmurka ~Dzięki tej mocy mogę zmieniać swoje ciało np. w trującą chmurę,przenikać przedmioty itd. NIE KOPIOWAĆ!
8.Teleportacja ~Mogę teleportować się w wybrane miejsce.
9.Uzdrawianie ~Potrafię wyleczyć każdą ranę i każde złamanie.
10.Grawitacja ~Dzięki niej mogę kontrolować grawitację.
11.Zmiennokształtność ~Dzięki tej mocy mogę dowolnie zmieniać swoje ciało.
12.
13.
14.
15.

Inne:
~Atlas anatomiczny - Pies
~Książka "Wstęp do weterynarii - Pies"
~Spis ziół
~Przepisy na domowe lekarstwa
~Kilka fiolek z różnymi płynami

Pomoc/konkursy/pomysły:


WUM:
Kondycja: 160
Siła: 180
Inteligencja: 170
Zręczność: 170
Charyzma: 170
Szybkość: 180
Moce: 170

Praca:
Opiekunka

Dodatkowo:
Jestem średniej wielkości wilczycą,o słomianym futrze. Oczy mam koloru zielonego.
W postaci ludziopodobnej wyglądam jak nastoletnia dziewczyna, o mocno zielonych oczach i długich, również słomianych włosach. Cechą dla mnie charakterystyczną są wilcze uszy i ogon,które po prostu lubię mieć w tej postaci. Oczywiście,podczas kontaktów z innymi ludźmi one znikają.

6
Las / Las
« dnia: Maj 24, 2014, 18:00:59 »
Las jak las...drzewa,roślinki,zwierzątka....

Strony: [1]
Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum
crazysquad trophy-raiders virtual-life mylife mundodetelenovelas