Shiraberu
		Tereny watahy i okolic => Las => Wątek zaczęty przez: Shura w Maj 24, 2014, 18:00:59
		
			
			- 
				Las jak las...drzewa,roślinki,zwierzątka....
(http://krisdedecker.typepad.com/.a/6a00e0099229e88833017c366510d4970b-500wi)
			 
			
			- 
				Wszedłem, powłucząc łapami. Byłem zmęczony po kilkudniowej podróży bez odpoczynku, w słońcu. Osunąłem się na ziemię pod drzewem, nie mając już siły iść. Nie piłem i nie jadłem od dwóch dni, jak nie więcej. Przymknąłem oczy.
			
 
			
			- 
				Wleciałam. 
Spacerując po lesie, znalazłam jakiegoś wilka.
-Hello, słyszysz mnie?
Zapytałam się. "Może śpi?"-pomyślałam.
			 
			
			- 
				-Niee... - jęknąłem ostatkiem sił.
			
 
			
			- 
				Straciłem przytomność.
			
 
			
			- 
				Podbiegłam do niego. Złapałam za jego łapę. 
-Głodny...-powiedziałam cicho za siebie.
Wyobraziłam sobie martwego, ale świeżego jelonka i świeżą wodę. Zaraz obok pojawiło się to co sobie wyobraziłam. Podałam wilkowi centralnie przed pyskiem.
-No już obudź się.
Zamoczyłam w wodzie łapę i lałam nieco mu wody na głowę.
			 
			
			- 
				Weszła, z nudów wydzierając się w niebogłosy. Doszła do lasu. Rozejrzała się i usłyszała ciocię Siddalee. Niby nie była jej ciotką, ale ona lubiła wszystkich nazywać po swojemu
- CZEEEEEEEEEŚĆ CIOCIA! - krzyknęła z bananem na pysku.
			 
			
			- 
				Nie obudziłem się. Mój oddech i tętno były ledwie wyczuwalne.
			
 
			
			- 
				Zaczęła iść przed siebie. Zobaczyła jakiegoś basiora leżącego pod drzewem. Tknęła go łapą i nachyliła się nad nim.
- Halu?
			 
			
			- 
				-Cześć Aris. Możesz mi pomóc?
Hmm...-myślałam. Jak by tu mu pomóc. Nigdy nie pomagałam w tak skrajnych przypadkach.
			 
			
			- 
				
_________
Moc uzdrawianie? ???
Lol ???
			 
			
			- 
				_______________
Yyy nie? xD
			 
			
			- 
				
_______
Yyy czemu?
			 
			
			- 
				Przyłożyłam łapę do jego głowy. Chwilę potrzymałam i poczekałam na efekt mocy uzdrawiania.
________________
Masz xD
			 
			
			- 
				- Ale co się dzieje ciociu?
			
 
			
			- 
				-Ten basior jest głodny i odwodniony. Pomoż mi pomagać mu.
_____________
Jezu jak ja pisze xD
			 
			
			- 
				- NO ALE JAK?
			
 
			
			- 
				Ocknąłem się. Byłem jednak tak osłabiony, że nie otworzyłem oczu ani nie poruszyłem się, a jedynie wydałem z siebie cichy charkot.
			
 
			
			- 
				-Jeśli mnie słyszysz, to pewnie już się ocknąłeś. Przed sobą masz świeżą wodę i jelonka. 
			
 
			
			- 
				*Uch... Nie wiem, czy dam radę się podnieść...* Nie miałem siły mówić, więc podświadomie wysłałem myśl do wadery.
			
 
			
			- 
				-Podać ci?-zapytałam.
Wyciągnęłam łapę ku jedzeniu i piciu, nie spuszczając wzroku z basiora.
			 
			
			- 
				Otworzyłem z trudem oczy i poczołgałem się ku wodzie. Wychłeptałem wszystko łapczywie, a gdy moje gardło stało się już nieco miększe od papieru ściernego, spojrzałem na waderę, która mi pomogła.
-Dzięki... - zmrużyłem oczy. Tak dawno z nikim nie rozmawiałem, że nawet nie wiedziałem, jak okazać swą wdzięczność.
			 
			
			- 
				-Hah-zaśmiałam się lekko.-To mój obowiązek. Z resztą ja bym nie umiała okazać wdzięczności. 
			
 
			
			- 
				Zmarszczyłem tylko brwi. Zacząłem skubać jelenia, byłem tak głodny, że nie mogłem się powstrzymać. Jednak dalej patrzyłem jednym okiem na waderę.
			
 
			
			- 
				Rozejrzałam się.
-Aris? Tak w ogóle, od kiedy jestem twoją ciocią?
			 
			
			- 
				- Od nigdy - wyszczerzyła się.
			
 
			
			- 
				W końcu napełniłem żołądek i usiadłem, wciąż bacznie przypatrując się waderze i szczeniakowi.
			
 
			
			- 
				-Oś ty mała! Najpierw drzesz się wniebogłosy i mówiąc do mnie ciociu, a teraz jak gdyby nigdy nic?
			
 
			
			- 
				- Nie jestem mała. A poza tym, mama powiedziała, że mogę robić co mi się podoba - skłamałam.
			
 
			
			- 
				Wstałem niepewnie, chcąc odejść, jednak zachwiałem się i cofnąłem parę kroków, po czym usiadłem ponownie.
			
 
			
			- 
				-Kolego... Jak mam do ciebie wołać? Masz jakieś imię?-zwróciłam się do basiora.
Potem popatrzyłam wzrokiem "le'naprawdę" na małą waderkę. 
			 
			
			- 
				-Dark. - mruknąłem. -Ale to nie jest moje imię.
			
 
			
			- 
				-Jak chcesz to zostań z nami.
			
 
			
			- 
				Kiwnąłem ledwo dostrzegalnie głowną i oparłem się bokiem o drzewo.
-A wy się nazywacie...?
			 
			
			- 
				-Siddalee, a ta mała to Cantharis.
Położyłam się.
			 
			
			- 
				Kiwnąłem ponownie głową.
			
 
			
			- 
				-Hmm... Byłeś spragniony i głodny, od kiedy jesteś w podróży?
____________________
Tak w ogóle jesteś już w watasze, czy dopiero dołączasz? xD
			 
			
			- 
				Zacząłem liczyć w myślach.
-Nie spałem już cztery razy, a pięć razy widziałem inne wilki tylko o jednej porze dnia, więc... już od trzech i pół dnia. Przez ten czas nie mogłem znaleźć wody ani jedzenia, a przez brak snu nie docierało do mnie, że wciąż idę. Dopiero niedawno straciłem resztę sił.
			 
			
			- 
				Wleciałam i wylądowałam obok Sidy.
-Hej!-popatrzyłam na przyjaciółkę,a potem na córkę...dopiero po chwili zauważyłam obcego mi basiora.
-Witaj,jestem Shura!-uśmiechnęłam się do niego i zamerdałam ogonem,równocześnie składając skrzydła.
			 
			
			- 
				Zmarszczyłem brwi.
-Dark.
			 
			
			- 
				-Aris? Chcesz się pobawić jak prawdziwy łowca, myśliwy?
Popatrzyłam na nią szaleńczym wzrokiem. 
			 
			
			- 
				-Miło mi cię poznać.-również się położyłam,bo niezbyt lubię patrze na innych z góry.W obu znaczeniach.
-Sida,co masz na myśli?-spojrzałam na nią troszkę podejrzliwie...
			 
			
			- 
				-Ekhm... - mruknąłem, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. -...Ykhm...Mnie też.
			
 
			
			- 
				-Nie martw się to moja praca, a po za tym, chyba ufasz mi? Przecież ja jej nic nie zrobię...
Nieco zakłopotana zaczęłam się tłumaczyć. 
			 
			
			- 
				-Nie,o nią się aż tak nie martwię...bardziej się martwię,że będziesz miała potem uszczerbek na psychice.
			
 
			
			- 
				-Gorzej już ze mną być nie może.
			
 
			
			- 
				Słuchałem rozmowy wader, patrząc w ziemię.
			
 
			
			- 
				Zaśmiałam się.
-W takim razie,bierz ją,ale na własną odpowiedzialność.
			 
			
			- 
				- Ciszej bądźcie, no wilki jedne, czy tak trudno zrozumieć, że ten pan chce sobie odpocząć, a wy jak na złość nawalacie i gadacie bez przerwy. Masakra. Może trochę ciszej? - warknęła. - I nie. Chcę bawić się sama.
Zaczęła iść przed siebie z dumnie uniesioną głową.
			 
			
			- 
				-Hah, no dobrze. 
Ruszyłam, zaczęłam tropić zwierzyny. 
			 
			
			- 
				Westchnęłam.
-Co ja z nią mam...-szepnęłam sama do siebie.
			 
			
			- 
				Spojrzałem na tę waderę, Shurę. Z wahaniem poklepałem ją po łapie.
			
 
			
			- 
				Spojrzałam na łapę Dark'a,a potem w jego oczy i uśmiechnęłam się.
-Wiesz,jesteś bardzo miły!
			 
			
			- 
				-Ykhm... - odkaszlnąłem. -Czy ja wiem...
			
 
			
			- 
				-W sumie...praktycznie cię nie znam...ale to nic! Powiedzmy,że to przeczucie!-zamerdałam ogonem.
			
 
			
			- 
				-Taa... - zaśmiałem się ponuro. -Ja sam siebie nie znam...
			
 
			
			- 
				-To może chciałbyś,żebym pomogła ci się poznać?-zaproponowałam.
			
 
			
			- 
				-A wiesz cokolwiek o mnie? - pokręciłem głową. -Jedyne, co mam sprzed tych kilku miesięcy, przed którymi się ocknąłem, to niewielki stary obraz, zioła i książki. - wyjąłem płótno i podałem Shurze.
_______________________
(http://syr6.dymki.com/upload/users/79/79686/mikroblog/306e66f8164851ec0d806d6f2d5b72ba.jpg)
			 
			
			- 
				-Pjetjer? (Ja i moje czytanie po rosyjsku xD) Może to ktoś z twojej rodziny?
			
 
			
			- 
				- Miiiłooość roooośnieee wooookóóóół naaaaas - zaczęła przyśpiewywać, starając się ich zdenerwować.
			
 
			
			- 
				Tylko krótko warknęłam na Aris,ale zaraz po tym nie dałam po sobie poznać,ze to mnie ruszyło.
			
 
			
			- 
				-Peter. - uśmiechnąłem się krzywo. -Sęk w tym, że nie znam nikogo z rodziny. A, i jeszcze mam blaszany identyfikator, też wystawiony na Petera.
Zignorowałem Aris, nie wiedząc, o co jej chodzi.
			 
			
			- 
				-Identyfikator? Ten taki ludzki wynalazek?
			
 
			
			- 
				-Tak. Jest tam napisane, że nazywa się Peter i że urodził się 16 dnia przy zaćmieniu księżyca, w średniowiecznej watasze. Sprawdziłem o nim wszystko, co mogłem, i dowiedziałem się, że żył tam i umarł. Ale inne źródła podawały, że nigdy nie istniał. Wilki w tej watasze zarzekały się, że żył, ale ich sąsiedzi mówili, że nie żył tam żaden wilk o tym imieniu i wyglądzie.
			
 
			
			- 
				-Może to demon? Albo duch?
			
 
			
			- 
				-Nie mam pojęcia. - westchnąłem. -Jak jedne wilki mogły go widywać przez całe życie, a drugie nigdy nawet o nim nie słyszeć?
			
 
			
			- 
				Podleciała na drzewo. Siadła na gałęzi i zaczęła lekko nią ruszać, strzepując listki na ziemię.
			
 
			
			- 
				-To możliwe. Mógł to być na przykład duch, który był emocjonalnie powiązany ze swoją watahą,dzięki czemu członkowie owej watahy mogli go widzieć. Albo tez mógł być to wilk z mocą wymazywania pamięci albo całkowitego "usuwania się" z otoczenia. Przynajmniej tak mi się wydaje.
			
 
			
			- 
				
_____________
Muszę lecieć :c
Papa <3
			 
			
			- 
				Zamyśliłem się.
-Nigdy o czymś takim nie słyszałem. Ale, jak by nie było, pamiętam tylko parę miesięcy z życia, a ty jesteś młoda i bystra, więc nawet nie ma co porównywać. Z pewnością słyszałaś dużo więcej tego typu opowieści, niż ja. - znowu się zamyśliłem.
________________
Bay ^^
			 
			
			- 
				- Nuda - mruknęła, siedząc na gałęzi.
			
 
			
			- 
				-Nie jestem aż tak bystra,jak ci się może wydawać...Historyjek też nie słyszałam. Po prostu widziałam już różne,dziwne moce.
			
 
			
			- 
				Po chwili jednak przestało chcieć mi się polować. (Ach ta składnia xD) Mocno odbiłam się do góry wzbijając się ku niebu. 
Wyleciałam.
			 
			
			- 
				Machnęła ogonem. Zeskoczyła bez żadnego szwanku na ziemię i rozejrzała się.
			
 
			
			- 
				-No, ale ja nie widziałem żadnej. - mruknąłem. -Zawsze jakaś przewaga.
			
 
			
			- 
				Zaśmiałam się.
-Wiesz,lubię cię.
			 
			
			- 
				-Ykhm...Ja ciebie też.
			
 
			
			- 
				-Fajnie,że się dogadujemy. Wiesz,sądzę że prędzej czy później ta zagadka się rozwiąże...
			
 
			
			- 
				-Być może. - mruknąłem.
			
 
			
			- 
				-Jestem tego pewna.-uśmiechnęłam się i zamerdałam ogonem.
			
 
			
			- 
				________________________________
Jestem tego pewny, i ja dobrze o tym wiem xDD
			 
			
			- 
				Westchnęła. Nudziło jej się.
Jestem tego pewny
W głębi duszy o tym wiem
Że gdzieś na szczycie góry
Wszyscy razem spotkamy sięęę
Mimo świata który (który)
Kocha i rani nas dzień w dzień
Gdzieś na szczycie góry
Wszyscy razem spotkamy się. <3
			 
			
			- 
				Weszła.
			
 
			
			- 
				Przyszła tuż za siostrą. 
			
 
			
			- 
				- A kogo my szukamy ? xD Jak wygląda Alfa tej watahy ? 
			
 
			
			- 
				- Ma na imię Siddalee i jest skrzdlatą, brązową waderą. A druga alfa ma ponoć na imię Shura lecz nie wiem jak wygląda...
			
 
			
			- 
				- Ach... Może kiedyś jak nie my to one nas znajdą... - westchnęła - Czy ze mną zawsze muszą być problemy ? - powiedziała niemlże niesłyszalnym tonem do siebie. 
			
 
			
			- 
				Usiadła i zaczęła wpatrywać się w ziemię. 
			 
			
			- 
				Zatrzymała się i spojrzała na siostre.
- Coś sie stało ? - zapytała
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~``
Idem, papatki
			 
			
			- 
				- Nie, nic... - odpowiedziała
___________
Papatki Siostrzyczko :<
			 
			
			- 
				W lesie pojawił się (czyt. wszedł) niebieski basior. Coś tam sobie nucił wesołego pod nosem. Szedł raźnie wąską dróżką, czasem przystając, żeby zamienić parę słów z napotkanymi zwierzętami lub by posłuchać uważniej śpiewu ptaków.
			
 
			
			- 
				Niechcący usłyszałam rozmowę wader, więc wstałam i podeszłam do nich.
-To ja jestem Shura. - uśmiechnęłam się.
-Coś się stało?
			 
			
			- 
				Wleciała. Leciała nad drzewami tak samo jak wcześniej w dżungli, aż w którymś momencie przez liście zauważyła jakieś sylwetki, prawdopodobnie wilków. Wylądowała kilkaset metrów dalej, na małej polanie. Nie widziała z tej odległości nikogo. 
			
 
			
			- 
				
_______________________________________
- Ma na imię Siddalee i jest skrzdlatą, brązową waderą. A druga alfa ma ponoć na imię Shura lecz nie wiem jak wygląda...t
Wypraszam Sida je szara xD 
			 
			
			- 
				_________
Cicho, według mnie jest brązowa xD
			 
			
			- 
				___________________________________________
I tak robię nowego avka xD
			 
			
			- 
				_________
No to się nie czepiaj xD
Napisałaś właśnie równo 200 wiadomości xD
			 
			
			- 
				- Maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaamooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo, zrób mi brata! To rozkaz! - powiedziała, podchodząc do mamy. Zaczęła machać łapą jej przed oczami. - Ale koniecznie starszego. Nudzi mi się.
			
 
			
			- 
				-Ale tak się nie da! Chyba że bym go adoptowała.-nieźle się zdziwiłam.
			
 
			
			- 
				- To masz problem. Ja chcę starszego brata. To rozkaz wrednego księżniczka.
Tak mamusiu, masz jej słuchać ^ ^'
			 
			
			- 
				________________
Ta, mnie adoptuj xD
			 
			
			- 
				
Czytasz w moich myślach. ^ ^
			 
			
			- 
				______________________
O_o'
			 
			
			- 
				Podeszła do Darka. Wskoczyła mu bez uprzedzenia na grzbiet.
- O proszę, to będzie mój nowy brat.
			 
			
			- 
				Warknąłem, kiedy Cantharis wskoczyła mi na grzbiet, ledwo powstrzymując się od zrzucenia jej. Jednak się nie ruszyłem, nie umiałem się obchodzić ze szczeniętami.
			
 
			
			- 
				- Widzisz? Już się cieszy - zeskoczyła z niego, merdając ogonem. - Masz się ze mną bawić, bo spalę Ci dom.
			
 
			
			- 
				Prychnęłam.
-Idź sobie i daj mu spokój. Mi też,tak zresztą. Nad braciszkiem pomyślę,ale raczej nie będzie nim Dark.Jak się zgodzi,to może być twój wujek.No,ewentualnie tata,ale w to raczej wątpię.
			 
			
			- 
				Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Usiadłem, patrząc na drzewa.
			
 
			
			- 
				- Nie, nie zgadzam się. To ma być mój brat. Rozumieeeesz? - by podkreślić powagę sytuacji, Aris udawała że zaczyna płakać.
			
 
			
			- 
				-Spadaj.-podniosłam się,złapałam ją za kark i zniknęłam razem z nią.
			
 
			
			- 
				Pojawiłam się z powrotem,bez córki.
-Wróciłam!-zamerdałam ogonem.
			 
			
			- 
				-O co jej...chodziło?
			
 
			
			- 
				-Nudzi jej się,więc chce mieć starszego brata.Ale ciebie raczej nie adoptuję,prędzej ty mnie.-zaśmiałam się.
			
 
			
			- 
				-Taa... - mruknąłem.
			
 
			
			- 
				Zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej.
-A może znasz jakiegoś samotnego basiorka,który szuka mamusi?-spytałam,już całkiem poważnie.
			 
			
			- 
				-Nie znam nikogo...Ale wiem o co ci chodzi. Nie, nie znam żadnego odpowiedniego basiorka.
			
 
			
			- 
				Westchnęłam.
-W ten sposób utrudniasz mi poszukiwania...-położyłam się i popatrzyłam w niebo.
			 
			
			- 
				-Cóż ja ci poradzę.
			
 
			
			- 
				-Nie wiem.
			
 
			
			- 
				Przewróciłam się na plecy,zmieniając się w człowieka.Nie wiem czemu,ale lubię tą postać...Mam wrażenie,że mając inne kończyny i przeciwstawne kciuki mogę więcej.Dalej patrzyłam w niebo,myśląc,co mam zrobić...
____________
(http://e-shuushuu.net/images/2014-03-03-636656.png)
			 
			
			- 
				Skryta w krzakach obserwowała całą sytuację, jak jakieś szczenię skacze po brązowym basiorze, obserwowała również tą waderę, która kogoś jej przypominała. Po chwili wilczyca wyniosła gdzieś szczenię i po chwili wróciła sama, a po chwili zamieniła się w człowieka. 
			
 
			
			- 
				-Słyszę cię,Amethyst.Słyszę twój oddech...i twoje serce.-powiedziałam tak,że dźwięk dotarł aż do niej,choć nie był zbyt głośny.Uśmiechnęłam się.
			
 
			
			- 
				Spojrzałem na Shurę zmienioną w człowieka. Czego te wilki, kurczę, nie potrafią?
			
 
			
			- 
				-Wielu rzeczy nie umiemy,Dark...może i mamy różne moce,których ludzie nie posiadają,a to jednak oni opanowali tą planetę.Bo mają coś,czego nam brakuje...i nie chodzi mi o lepszą budowę ciała.-odpowiedziałam,na jego nawet niewypowiedziane pytanie.Wyciągnęłam rękę przed siebie,patrząc na nią. (Wiesz,panuję nad dźwiękami itd.,więc mogę słyszeć twoje myśli xD I przypominam,że leżę na plecach.)
			
 
			
			- 
				-Wiem o tym. - mruknąłem.
Może nie jestem idealny, ale na wielu rzeczach się znam, i w przeciwieństwie do niektórych wilków, które poznałem, ja wiem, dodałem w myślach. Ale nie potrafię wytłumaczyć, o co mi chodzi.
			 
			
			- 
				Zaśmiałam się.
-Wybacz.Więcej nie będę słuchać twoich myśli...-przewróciłam się na bok, patrząc na niego.
-Choć uważam,że jesteś bardzo inteligenty...miło mi się ciebie słucha.-dodałam troszkę ciszej i się uśmiechnęłam.
			 
			
			- 
				-Ja? Inteligentny? - zaśmiałem się krótko. Aż się sam zdziwiłem, że się potrafię śmiać.
			
 
			
			- 
				-Tak.I ładnie się śmiejesz.-uśmiechnęłam i również się zaśmiałam.
-Do tej pory jeszcze ani razu się nie zaśmiałeś...
			 
			
			- 
				Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Z tym pierwszym się nie zgodzę...Ale z tym drugim tak. Ale to pierwsze to nic, tylko wypisz, wymaluj, do ciebie się odnosi.
			 
			
			- 
				-Dziękuję.-uśmiechnęłam się.
-Lata praktyki...ale ja i tak wiem swoje.
			 
			
			- 
				Burknęła coś pod nosem i teleportowała się bliżej dwóch wilków, stała teraz kilka metrów od nich. Mogła niby do nich po prostu podejść, ale była na to zbyt leniwa, łatwiej jej było się teleportować.  
- Flirciarze - parsknęła. Potrząsnęła łbem, strzepując z siebie kilka listków krzewu, które przyczepiły jej się do sierści. 
			 
			
			- 
				Uniosłem brwi, słysząc słowa wadery. Nie wiedziałem, o co chodzi.
			
 
			
			- 
				-Ame,wiesz co? Tak sobie siedząc tutaj i gadając z Dark'iem,doszłam do tego,kim możesz dla mnie być.Najprawdopodobniej jesteś moją przyrodnią siostrą.-popatrzyłam na nią,przewracając się z powrotem na plecy.
			
 
			
			- 
				- Dlaczego tak sądzisz? - spytała zdziwiona. Siostrą z jej miotu na pewno nie była, a to wyjaśniało wzmianka o rodzinie "przyrodniej". Ale to i tak było dosyć nieprawdopodobne. Albo matka, albo ojciec musiał się w przeszłości z kimś puścić. Ame obstawiała ojca. W sumie Shura nieco jej go przypominała, zwłaszcza z postawy, sylwetki. 
			
 
			
			- 
				-Dobrze myślisz,nie jesteśmy od jednej matki,tylko od ojca.Moja matka została zabita podczas wojny,a ojciec odszedł.To też wyjaśnia,dlaczego ty mi go przypominasz...nawet pachniesz troszkę jak on.-uśmiechnęłam się.
________
Pamiętaj,jestem ludziem!
			 
			
			- 
				To by się nawet ze sobą zgadzało... 
- I tak trudno mi w to uwierzyć - mruknęła. W sumie Shura nie była zbytnio podobna do niej w wilczej postaci, ale może wdała się w matkę. Ame odziedziczyła odcień sierści po ojcu. 
________________________
Wiem, ale ja pisałam, że jako wadera mi przypominasz, chociaż to może faktycznie tak niejasno wypadło xd.
			 
			
			- 
				Zaśmiałam się.
-A mi jakoś łatwo. Wiesz, nie wiele wilków ma tak podobne oczy...a przynajmniej jedno.-zaśmiałam się.
____________
Nie o to mi chodziło,przypominam,żeby nikt nie zapomniał xD
			 
			
			- 
				Położyłem się pod drzewem. Spojrzałem na wadery.
			
 
			
			- 
				- No w sumie to masz rację - stwierdziła po chwili. 
- A... o jakiej wojnie mówiłaś? - zapytała zaciekawiona. Czasami interesowały ją jakieś drobne szczegóły, jak czyjeś życie itp. A sama nigdy nie widziała nigdy prawdziwej wojny, była ciekawa, jak ona wygląda. 
			 
			
			- 
				Wstałam,choć ledwie umiałam utrzymać się na nogach w tej postaci. Postawiłam pierwszy krok,ale wywaliłam się.Postanowiłam spróbować jeszcze raz,ale skończyło się tak samo.Postanowiłam więc olać chodzenie na dwóch nogach i podpełzłam na czworaka do Dark'a.Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go.
-Wybacz,musiałam to zrobić.-powiedziałam,po czym siadłam obok niego.Popatrzyłam na Ame.
-Cóż...na tych terenach były kiedyś dwie watahy,które toczyły ze sobą wojnę...do jednej z nich należałam ja,a do drugiej Siddalee.Jak widać,udało nam się jakoś zakończyć tą wojnę i założyć nową watahę...
			 
			
			- 
				Uśmiechnąłem się lekko do Shury.
			
 
			
			- 
				Chyba mu to nie przeszkadzało,więc głaskałam go dalej.
			
 
			
			- 
				Co prawda zawsze mnie drażniło, jak ktoś mnie dotykał, ale tym razem jakoś mi to nie przeszkadzało. Może po prostu w końcu przestałem być pustelnikiem.
			
 
			
			- 
				-Masz cudowne futerko...-stwierdziłam.
			
 
			
			- 
				-Dziękuję. - mruknąłem, przymykając oczy. Wciąż byłem osłabiony po wędrówce i chciało mi się spać.
			
 
			
			- 
				-Lepiej odpocznij...-uśmiechnęłam się.
-Musisz o siebie dbać....
			 
			
			- 
				Wzruszyłem ramionami. Nie za bardzo się zgadzałem, ale nie chciałem się kłócić. Byłem zbyt zmęczony.
			
 
			
			- 
				Głaskałam go dalej...
			
 
			
			- 
				Patrzyła przez chwilę rozbawiona na próbę chodzenia Shury na dwóch łapach... nogach. Brązowy basior i Shura wyglądali jak para kochanków. (gołąbki .-.) Ame spojrzała na nich z politowaniem, po czym teleportowała się gdzieś dalej. {Wyszła}
			
 
			
			- 
				Weszła.
- MAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAMOOOOOOOOOOO! Teraz to musisz mi zrobić starszego brata. To rozkaz.
			 
			
			- 
				Otworzyłem oczy i spojrzałem na szczenię. Nadal byłem potwornie zmęczony, ale było mi niewygodnie, więc zaniechałem próby spania.
			
 
			
			- 
				Weszłam. Stanęłam obok Cantharis.
			
 
			
			- 
				- Widzisz? Mam nawet posiłki. Masz mi zrobić brata, a jak nie, to Dark będzie moim bratem. Nie życzę sobie odmowy.
			
 
			
			- 
				-Dark nie będzie twoim bratem.-powiedziałam i znów spróbowałam wstać.Udało mi się zrobić trzy kroki,ale znów upadłam.Na czworaka podeszłam do córki.
________
Jestem ludziem,jak coś.
			 
			
			- 
				Wleciałam. 
Widziałam właśnie jak Shura się wywaliła.
-Shura, weź lepiej zmień się w wilka. Kiedy indziej sobie pochodzisz. Teraz dajesz zły przykład szczeniętom.
			 
			
			- 
				-Niby czemu?-zaśmiałam się.
-Tak jest zabawniej!-zmieniłam się w wilka,chociaż wolałam być człekiem.
-A przynajmniej było.-machnęłam skrzydłami.
			 
			
			- 
				-Shura, dorośnij. Nie jesteś po to by dostarczać rozrywki, tylko pomagać i świecić przykładem.
			
 
			
			- 
				-A może ja nie chcę dorastać? Wiesz,nie chcę,by w naszej watasze wiało nudą i sztywnością...poza tym,ludzie wcale nie są aż tacy źli...znaczy,przynajmniej niektórzy.Tak mi się wydaje.
			
 
			
			- 
				Przewróciłam oczami.
			
 
			
			- 
				- Z resztą, nie o to mi chodzi, ale dobra.
Podeszłam do jakiegoś drzewa i usiadłam.
			 
			
			- 
				-A o co?-spytałam,podchodząc za nią.
			
 
			
			- 
				-Nie ważne-warknęłam.-I nie podchodź do mnie.
			
 
			
			- 
				-Jak chcesz...-powiedziałam troszkę zrezygnowana i wróciłam na swoje poprzednie miejsce.Położyłam się obok Dark'a.
			
 
			
			- 
				Uśmiechnęłam się ironicznie.
			
 
			
			- 
				-Poza tym,to twoja ślicznotka?-spytałam,patrząc na Canę.
			
 
			
			- 
				Odrzepotałam skrzydła z ziemi i położyłam się.
-A jeśli nawet?-zapytałam z niechęcią.
			 
			
			- 
				-A gdzie tatuś?-uśmiechnęłam się,troszkę szyderczo.
			
 
			
			- 
				Spojrzałam na mamę zaciekawiona.
- No właśnie.
			 
			
			- 
				
____________
Cana,rozwaliłaś mnie xD
			 
			
			- 
				-Nie żyje-warknęłam krótko.
			
 
			
			- 
				
_____________
xD
			 
			
			- 
				-Przykro mi..
			
 
			
			- 
				- A jak miał na imię?
			
 
			
			- 
				-Twoje "przykro mi", nie wróci mu życia, więc odpusć sobie-zwróciłam się do Shury.
-Brian, tak nazywał się twój ojciec.
			 
			
			- 
				Westchnęłam i popatrzyłam na Dark'a.
			
 
			
			- 
				- MAMO, ale ja muszę mieć brata. Bo spalę Ci dom i zamieszkam z ciocią! Albo, o, lepiej! Z Darkiem zamieszkam. Zabronisz? Nie. DAAAAAAAAARRKK mieszkam z Tobą!
			
 
			
			- 
				-Jak znajdziesz kolegę w podobnym wieku do ciebie,który nie ma mamy,to może go przygarnę.A Dark jest starszy ode mnie.
			
 
			
			- 
				- Nie mój problem. On ma być moim bratem. Jak nie, to się wyprowadzam i zakładam własną watahę, gdzie będę sobie Alphowała.
			
 
			
			- 
				-Aris, masz ciocię?-zapytałam.
			
 
			
			- 
				- No tak. Ciebie.
			
 
			
			- 
				Zaśmiałam się.
-Ja nie jestem twoją ciocią.
			 
			
			- 
				- Jesteś. Masz problem. Jak nie, to spalę Ci dom.
			
 
			
			- 
				
________________
Hahahahahah...xD
			 
			
			- 
				-Nie byłam, nie jestem i nie będę. Nawet jeśli spalisz mi dom to nic się nie stanie. Odbuduje sobie wszystko.
			
 
			
			- 
				Niezbyt zainteresowana tym co się dzieje wokół niej wciąż siedziała obok siostry. 
___________
Zasypiam na siedząco xD
			 
			
			- 
				Usiadłam.
_______
xD
			 
			
			- 
				Ziewnęła cicho i położyła się. Jak już spać to spać...
			
 
			
			- 
				Wstałem spod tego drzewa, jakiś korzeń wpijał mi się w żebra. Pokręciłem się chwilę w miejscu i położyłem na pobliskiej paproci. Czy czymś tam innym.
			
 
			
			- 
				Warknęłam na córkę.
-Aris,tak nie wolno.
			 
			
			- 
				- Spalę wszystkim domy, oprócz Darkowi, jeśli on nie będzie moim bratem. I to tak, że nie odbudujecie. Macie problem. I co z tego, że nie wolno? Mi wszystko wolno. Przecież jestem mądrzejsza od Ciebie. I silniejsza też.
			
 
			
			- 
				Wybuchłam śmiechem, po chwili opanowałam się. Z trudem go powstrzymywałam.
-Mała tobie nic praktycznie nie wolno. Mądrzejsza i silniejsza? Chyba śnisz. 
			 
			
			- 
				- Jesteś głupia! - krzyknęła i wybiegła, powstrzymując się od płaczu.
			
 
			
			- 
				Zignorowałam małą waderę.
			
 
			
			- 
				_________________________
Boże, ale patologia O_o
Żart, oczywiście...xD
			 
			
			- 
				Zastanowiłam się przez chwilę. Wybiegłam za małą.
			
 
			
			- 
				Przez moment przyglądała się jak najpierw szczenię a potem Siddalee wybiega, a po chwili znów wróciła do poprzedniego zajęcia, czyli odpoczywania. 
			
 
			
			- 
				Westchnęłam,podniosłam się i wyleciałam.
			
 
			
			- 
				Wbiegła.
- DAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARK, masz iść ze mną nad wodospad. Tak kazała moja ciocia Alfa. Nie masz wyjścia! JUŻ! - podeszła do niego i zaczęła ciągnąć go za ogon.
			 
			
			- 
				Ziewnęłam.
________________
Co mnie ominęło? ;-;
Tłumaczyć się -_-
			 
			
			- 
				Wyszłam.
			
 
			
			- 
				-Co? - mruknąłem.
			
 
			
			- 
				____________________________________
Wbiegła.
- DAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARK, masz iść ze mną nad wodospad. Tak kazała moja ciocia Alfa. Nie masz wyjścia! JUŻ! - podeszła do niego i zaczęła ciągnąć go za ogon.
Naprawdę, ona krzyczy, a ty: "Co?" xD
			 
			
			- 
				________________________________
Taaaak...xD
Taki po prostu jest Dark xD
			 
			
			- 
				_____________________________
Hah radzę Ci szybko przyjść z Aris, bo Sida zrobi się niecierpliwa xD
			 
			
			- 
				Wziąłem to drące się szczenie zębami za kark i wyszedłem.
______________
No iiiiiideeeeeę....
			 
			
			- 
				Wszedł smętnie. Krążył wokół drzew.
			
 
			
			- 
				Po chwili wyszedł.
			
 
			
			- 
				Wszedłem w podskokach.
			
 
			
			- 
				Zobaczyłem małego zająca i postanowiłem go upolować.
			
 
			
			- 
				Był kaleki, więc łatwo poszło mi polowanie. Wyszedłem z zdobyczą.
			
 
			
			- 
				Wbiegłam. Shura mówiła, że gdzieś można spotkać jeszcze ciała i duchy wojowników. Ale gdzie? Rozejrzałam się.